czwartek, 6 lutego 2014

Part #16

- Podnoś się, leniu!- rzuciłam poduszką z fotela w Louis'a leżącego na kanapie.
Mruknął coś niewyraźnie i nieznacznie się uśmiechnął.
- Idę wziąć prysznic, a ty lepiej bądź na nogach, kiedy wrócę- zagroziłam mu.
- Mogę do ciebie dołączyć?- zapytał, otwierając oczy i delikatnie podnosząc głowę, żeby móc na mnie spojrzeć.
Wystarczyła jedna... długa noc, a on już tylko o jednym.
- Nie, teraz czas dla mnie- uśmiechnęłam się, unosząc wyżej brodę.
Prychnął i wrócił do poprzedniej pozycji.

~Louis~

Czy to możliwe, że się zakochałem? Oczywiście, że nie! Ale w takim razie jest to jakieś pieprzone 'Mission Impossible', bo ją kocham!
Wczoraj było świetnie. Ona, ja, rozmowy, a potem cisza przerywana... hmm... Do wszystkich ciekawskich: Julie jest niesamowita w łóżku. To, co potrafi robić z...
Usłyszałem dźwięk wiadomości. To telefon Juls. Nie bardzo mnie obchodzi, o czym pisze ze swoimi psiapsiółkami. Ale ta nuda mnie wykończy, może piszą o mnie?
Przeczytałem mail'a.
Czekaj.. Co?!
- Julie!!- wykrzyczałem tak głośno, że sam siebie zdziwiłem. Usłyszałem jakiś łomot, syk, szybko otwierane drzwi i wpadła Julie, z której włosów kapała woda i była ledwo zakryta ręcznikiem.
Sąsiedzi mogliby pomyśleć, że rozpętało się tu piekło i liczę, że dziewczyna ma dobre wytłumaczenie, albo faktycznie będzie ciekawie.
- Możesz mnie tak więcej nie straszyć, do cholery?!- zawiązała ręcznik i przeczesała palcami włosy.
Uniosłem telefon i przeczytałem na głos wiadomość.
 

Stała przede mną mokra, wystraszona, drżąca i nie mogła nic z siebie wydusić.
- Powiedz mi, o co chodzi- zacząłem spokojnie, robiąc krok w przód.
- Louis, to nie jest tak, że..
- Co to, kurwa, jest?!!- krzyknąłem i rzuciłem telefonem o podłogę, roztrzaskał się. Dziewczyna mocno zadrżała, ale nie ruszyła się z miejsca. Zacisnęła oczy, ale łzy i tak wydostawały się spod jej powiek.
Czekałem na odpowiedź, ale nadal jej nie usłyszałem.
- To  m i a ł o  tak być, ale to, co wczoraj powiedziałam było prawdą, kocham cię.
Prychnąłem z kpiącym uśmiechem.
- Jesteś śmieciem i dziwką, Julie. Jeżeli w ogóle tak masz na imię.
Już więcej na nią nie spojrzałem, chociaż chciałem jeszcze patrzeć jak cierpi, sprawiało mi to ogromną przyjemność. Wyszedłem, mocno trzaskając drzwiami.
 
~Julie~
 
Wstrząsał mną płacz. Nie mogłam się uspokoić. Jak głupia byłam?! Myślałam, że jak niby uda mi się uniknąć tej sprawy?! Że się zwolnię i nikt nie zauważy?! Będziemy żyć długo i szczęśliwie?! Nie jestem jebanym Kopciuszkiem!! Jestem dziwką! Szmatą, suką i nic niewartym śmieciem!
- Julie? Zobaczyłam Louis'a. Przywitałam się, ale mi nie odpo... Co się kurwa stało?!- Melanie rzuciła się na kolana obok mnie.
Ona o niczym nie wie. Chcę jej opowiedzieć, ale nie mogę nic z siebie wydusić, bo ogarnia mnie kolejna fala rozpaczy. Dlatego kręcę tylko głową, a ona mocno mnie przytula, głaszcze po włosach i uspokaja, jak dziecko, które zdarło łokieć.
 
~Harry~
 
- Louis, co ty tut..- zacząłem, kiedy otworzyłem drzwi przyjacielowi. Nie dane mi było dokończyć. Lou mocno pchnął mnie na ziemię.- Co ci odwala?!- szybko wstałem.
- Nie próbuj mi wmawiać, że o niczym nie wiesz, Styles!- znowu mnie pchnął, ale tym razem byłem przygotowany i jedyne, co zrobiłem to postawiłem krok w tył.- To ty poznałeś mnie z tą dziwką! Od początku wiedziałeś i sprzedałeś mnie!- znowu mnie pchnął. O czym w ogóle mówi? O nie.. Wie o pocałunku. Graj w zaparte. Graj w zaparte.- Nie tak było? Nie?!- przywalił mi z pięści w szczękę.
- O czym do cholery pierdolisz?!- krzyknąłem, po czym pchnąłem go tak, że sam upadł.
- Wiedziałeś, że Julie spotyka się ze mną dla kasy! Ba! Pewnie sam to zaproponowałeś!
- Nie miałem pojęcia!- krzyknąłem i wtedy zobaczyłem oczy Louis'a.
Nastała cisza. Cierpiał, tak bardzo cierpiał. Został oszukany przez kogoś, kogo kocha.
Usiadłem obok niego.
- Dziewczyny są do dupy- mruknąłem.
Louis pokiwał głową i zagryzł wargę. Przytuliłem go tak, jak powinien zrobić to przyjaciel. Nie płakał. On nie płacze. Ale był w rozsypce. To pewne.
 
~Julie~
 
*tydzień później*
Po przepłakanym tygodniu i obejrzeniu wszystkich istniejących psychologicznych filmów z Mel u boku, zdałam sobie sprawę, że chłopaki ruszają w trasę. To znaczy koncertowali w UK, ale dzisiaj pakują się do Ameryki. Nie próbuję tłumaczyć się Louis'owi. Ale chcę opowiedzieć Harry'emu prawdziwą wersję.
Więc ubrałam się.
Jaka idiotka wychodzi na zewnątrz ubrana jak na wiosnę?! Och, no tak, to ja. Słońce świeci naprawdę słabo, ale nie mogę pozwolić, żeby ktoś zobaczył moje podpuchnięte oczy.
Nareszcie dotarłam. No.. W sumie nie cieszę się, że tu jestem. Znowu będę płakać.
Ale zapukałam do drzwi Harry'ego.
Czekałam kilka sekund. Szybko otworzył.
- Nie chcę Cię widzieć- warknął i zatrzasnął drzwi przed moim nosem.
Zapukałam jeszcze raz.
- Idź stąd, Julie!- usłyszałam z [najprawdopodobniej] głębi domu.
Odsunęłam się więc kilka kroków i wzięłam poduszkę z bujanej huśtawki. Położyłam ją na schodku przed jego domem i usiadłam. Pieprzone białe spodnie. Pieprzony wiosenny outfit. Pieprzona zima.
Czekałam. Czekałam. I jeszcze raz czekałam.
W końcu, kiedy już miałam się poddać i wracać do domu Harry otworzył drzwi.
- Powiedz, że to nie Ty siedzisz na tych cholernie zimnych schodach- mruknął, a ja wyobraziłam sobie jego zmęczoną minę.- A jeżeli to ty, to chociaż powiedz, że nie jesteś taka zła, za jaką wszyscy cię mamy..
Wpuścił mnie do środka. Zrobił herbatę i spokojnie wysłuchał całej historii.
- Sięgnęłam dna. Nie miałam grosza. Myślałam, że nie ma innego wyjścia i już stałam na ulicy. I wtedy zatrzymał się samochód. Drogi samochód. Byłam tak wystraszona, że nie wyglądałam za grosz seksownie- zaśmiałam się i kontynuowałam.- Jednak mężczyzna siedzący w środku chciał czegoś innego. Chciał zaoferować mi pracę. Pomyślałam, że wszystko jest lepsze od bycia dziwką.
 
Spotkałam się z nim następnego dnia. Wyjaśnił mi wszystko, przedstawił ofertę. Zgodziłam się.
Płacił czynsz, fundował ubrania, a na dodatek dostawałam za samą pracę sporo kasy. Louis był nieuchwytny. Nie dało się go poderwać. Więc spróbowałam inaczej. Poprzez jego najlepszego przyjaciela. Ciebie, Harry. I udało się, miałam go. Ale w między czasie coś poszło nie tak. Przecież jestem tylko dziewczyną. I puff! Zakochałam się. Pomimo że i tak jestem dziwką. Tylko z wyższych swer. I wiem, że zrobiłam okropnie i do tej pory nie mam pojęcia dlaczego. Ale nie umiem tego odplątać, pomimo tego, jak mocno kocham Louis'a..
Nastała cisza.
- Wiem, to głupie. Nie wiem, po co przyszłam- zaczęłam ściągać z siebie koc.
- Kochasz go, Julie?- zapytał.
- Chociaż nie powinnam.
- Porozmawiam z nim, ale on nie daje drugiej szansy. Nie rób sobie nadziei.
- Dziękuję, Harry.
____________________
Sama się popłakałam jak szukałam tych smutnych gifów :(
Questions time!
1. Julis [Julie+ Louis, hehe :D] - hot or not?
2. Czy Louis wybaczy Julie?
3. Czy Harry dalej będzie się z nią przyjaźnił?
4. Podoba Wam się, kiedy jest więcej gifów? :)
A dla niekumatych- adres bloga to połączenie Julie, słowa lie [kłamstwo] i całusek na końcu [x] :D
Następy rozdział na pewno nie w ciągu tygodnia :(
Love xoxo
Niall's wife :)


środa, 22 stycznia 2014

Part #15

Na wstępie tylko napiszę, że czuję się perfidnie oszukana przez Lunę! :D
____________________

- Harry, musimy porozmawiać- wparowałam wściekła do jego mieszkania około południa.
- Nie wierzę, że mi to robisz tak wcześnie- mruknął i zakrył głowę poduszką. Najwyraźniej nie zdołał doczołgać się do łóżka, skoro spał na kanapie.
- Pocałowałeś mnie!- krzyknęłam. O tak, głowa musiała mu pękać.
- Przyszłaś tu po to, żeby opowiedzieć mi swój sen erotyczny ze mną w roli głównej?- mruknął, a ja wyobraziłam sobie jego zadowolony uśmieszek.
Podeszłam do niego i wyrwałam mu z rąk poduszkę, narażając go tym na światło słoneczne.
- Nie! Możesz to w końcu zrozumieć?! Pocałowałeś mnie do cholery o północy!- zaczęłam go okładać poduszką.- Jak mogłeś mi to zrobić! Wszystko mi się układało!- łzy mimowolnie poleciały.- Ale ty musiałeś wszystko zniszczyć! On mi tego nie wybaczy, rozumiesz?! Nie wybaczy!
Wstał tak szybko, jak człowiek z kacem-zabójcą może i przytulił mnie. Bez tego nie potrafiłabym już dłużej ustać na nogach. Niszczył mnie fakt, że ich wykorzystywałam, a to, że zależy mi na Louis'ie zamienia mnie we wrak.

~Harry~

- Shh..- przytulałem ją coraz mocniej.- Nie dowie się. To było raz, ja byłem wstawiony, ty pijana. Nawet tego nie pamiętam- kłamstwo, słodkie kłamstewko. Za nic bym tego nie zapomniał.
- On mi nie wybaczy, nie wybaczy, Harry wiesz?- szlochała.
Robi z tego wielką aferę. To nic, że nie byłem wstawiony i wszystko pamiętam.
- Nie dowie się. To był.. Taki przyjacielski gest. Przyjaciele tak robią.
- Zdradzają?!- zaskomlała.
- Nie, ale tak bywa, kiedy inni przyjaciele zawodzą. No już, idź się prześpij. Wyglądasz strasznie, musiałaś nie spać całą noc.
Pokiwała głową.
- Podziękowałabym, ale załóżmy, że jesteśmy kwita.
Skinąłem głową. Wyszła.

~Julie~

*następnego dnia*

- To zły pomysł- spojrzałam w lustro.
- Julie, kotku, to sukienka, którą sama kupiłaś. I zaręczam, że mogę cię wziąć nawet..
- Nie kończ- zaśmiałam się, kiedy patrzyłam już na Louis'a.
- Możemy iść?- westchnął. Oho, wraca kochany gderliwy Tomlinson.
- Tak, tylko założę buty.
- Czy to muszą być te buty?- zacisnął szczękę.
- Nie, ale...
- To je zmień.
- Louis, to są buty od Harry'ego.
- Teraz.
Dobrze, Panie i władco.
Po tym, kiedy założyłam już zwykłe, czarne szpilki, pojechaliśmy do restauracji. Obstawiam, że była droga. Nazwa na złoto i budynek też sam w sobie wygląda na drogi.
W środku zamówiliśmy jedzenie. [Nie będę się zagłębiać, to nieistotne ;)]
Dużo rozmawialiśmy. Wiele mi o sobie powiedział. Nie sądziłam, że kiedykolwiek coś takiego zrobi i masz, nagle się otworzył. Opowiadał mi właśnie historię swojej kariery. Wszystko. Wspaniale było słuchać ekscytacji w jego głosie.
- Wtedy pojawiłaś się ty. Od początku byłem twój. Ale kiedy już cię poznałem... Bam! Zakochałem się. I teraz to twój problem!- zaśmiał się.
A ja osłupiałam.
- Powtórz- wydukałam.
- To twój problem?
- Wcześniej.
- Bam?- uśmiechnął się szerzej.
- Louis- powiedziałam poddenerwowana.
- Aa! Pewnie chodzi ci o to, że cię kocham, racja?- uśmiechnął się. W taki niewinny, słodki i lekko przestraszony sposób. Chciał udawać obojętnego, jak zawsze, ale nie tym razem.
Chwilę myślałam nad odpowiedzią.
- To chyba oboje mamy problem- zrobiłam dziubek po lewej stronie twarzy.
Otworzył szerzej oczy.
- Twoim problemem jest, to, że ja też cię niestety kocham- uśmiechnęłam się lekko.
Louis wstał z kieliszkiem w dłoni i stuknął w niego widelcem.
- Proszę państwa,- zaczął- niniejszym ogłaszam... ONA MNIE KOCHA!- wykrzyczał.
Wszyscy bili brawa, a ja poczułam się szczęśliwa.

____________________
Uwaga!
Wyjeżdżam, nie będzie mnie do niedzieli i nie wiem, kiedy nowy rozdział.
Sorki za opóźnienie, ale wyjazd do Anglii nie zdarza się często! ;D
Love xoxo
Niall's wife :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Part #14

*Sylwester*

- Nie mogę uwierzyć..- wydukałam.
- W moją wspaniałość?- uniósł brwi Louis, robiąc głupią minę.
- Nie, skromnisiu- zaśmiałam się.- W to, że dałam ci się namówić na tę sukienkę.

- Powoli zaczynam żałować tej decyzji- zmarszczył się.
- Aż tak źle wyglądam?- zapytałam, udając smutną.
- Sęk w tym, że przeciwnie! Andy Brown [Lawson, ci od 'Juliet'] dziwnie się na ciebie patrzy- zmrużył oczy. Powiodłam za jego wzrokiem. Faktycznie, wokalista lustrował mnie wzrokiem.
- Uwielbiam, kiedy jesteś zazdrosny- przygryzłam wargę. Chciał mi coś odpowiedzieć, ale szybko zamknęłam mu usta krótkim całusem.
- Co ty ze mną robisz?- zaśmiał się, obejmując mnie w talii.
- Aktualnie? Jestem z tobą na jakimś balu, nazywanym powszechnie Sylwestrem.
Pocałował mnie trochę dłużej, niż powinno się w miejscu publicznym. Przerwał mu Liam.
- Powinniśmy was zostawić?- zapytał, udając obrzydzenie.
---jednocześnie---
- Nie- ja.
- Tak- Louis.
- Właśnie przyszliśmy- powiedziałam, zdejmując z siebie ręce chłopaka.
- Nie dało się nie zauważyć cię, Juls- zaśmiał się Niall.
Otaczało mnie całe One Direction. I trzy dziewczyny.
- Ślicznie wyglądasz, Julie- uśmiechnął się Harry.
- O tak, jak Aniołek Victoria's Secret- wtrąciła śliczna brunetka obok niego.
Uśmiechnęłam się, zakłopotana.
- W zasadzie..- zaczęłam, chcąc wyprostować sprawę.
- Julie jest Aniołkiem Victoria's Secret-  burknął mój chłopak, jakby urażony, i jedną ręką przyciągnął mnie do siebie w talii.
- Och.. Przepraszam, nie jestem zbytnio w świecie mody. Nie kupuję też raczej drogiej bielizny i.. O Boże... Powiedziałam to na głos?- zagryzła wargę i zarumieniła się.
- Nie martw się, dostałam tę posadę niedawno. Nikt mnie nie zna- mówiłam uśmiechnięta.- I sama niekoniecznie gustuję w drogiej bieliźnie- powiedziałam. Nie chciałam, żeby czuła się głupio przez tego gbura.
- Okay, myślę, że jak na ten wieczór dowiedzieliśmy się wystarczająco dużo- klasnął w ręce Niall.- Może chodźmy się napić?- zapytał.
- O tak, jestem za!- wyszczerzyła się blondynka obok Zayn'a, entuzjastycznie wyrzucając ręce w górę. Już dziewczynę lubię!
- Juls, to jest Sophia, moja dziewczyna.
- Miło cię poznać- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Reszta była już przy stole z alkoholami świata. Dołączyliśmy do nich.
- Musisz tego spróbować!- blondynka, ta o której już wspomniałam, wręczyła mi kieliszek z najprawdopodobniej białym winem. Spróbowałam.
- Wspaniałe- powiedziałam.- Julie- wyciągnęłam rękę do dziewczyny.
- O rany! Zapomniałam się przedstawić! Perrie- odwzajemniła uśmiech.- Perrie Edwards. Śliczna sukienka- pokiwała głową z uznaniem.
- Cały czas mówię mu, że nie chcę prezentów. Ale ten swoje! Poważnie, czuję się winna.
- Skąd ja to znam, mała?! Jest taki uroczy i te prezenty też takie są, ale myślę, że to, ile na mnie wydaje jest obłędne, biorąc pod uwagę, że sama mogę sobie to wszystko kupić- ściągnęła usta. Wyglądała tak zabawnie, że nie sposób było się nie uśmiechnąć!
Czułam się przy niej jak przy starej, dobrej znajomej. A zamieniłam z nią raptem dwa zdania.
- Jak ma na imię dziewczyna Harry'ego?- zapytałam, patrząc się na brunetkę. Perrie powiodła za moim wzrokiem.
- Eleanor? O nie! Nie są razem. Znają się już długo, ale są przyjaciółmi. Tak mówił Zayn.
- Padło moje imię?- brunet objął dziewczynę od tyłu.
- A co ty taki ciekawski?- uśmiechnęła się blondynka.
- Jako Twój narzeczony muszę wiedzieć wszystko, żeby ślub nie okazał się pomyłką- "poważnie" odparł Zayn.
Automatycznie spojrzałam na rękę Perrie. Faktycznie miała na sobie pierścionek z brylantem.
- O jejku! To fantastyczne! Szczęścia- uśmiechnęłam się, pokazując chyba wszystkie moje zęby.
- Dzięki, Julie- uśmiechnął się Malik.- A teraz, mogę?- wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.
O, grała muzyka. Nie zauważyłam tego. Zostałam sama i widząc Harry'ego, który samotnie opierał się o ścianę, popijającego chyba whiskey, udałam się do niego.
- Może to nie film, ale faktycznie mamy Sylwester w Nowym Jorku- zaśmiałam się.
- Upsyyy- skwitował i mając ten uśmiech zawadiaki na ustach, popił napój.
- Eleanor wydaje się miła- powiedziałam.
- Jest tylko przyjaciółką- powiedział szybko, jakby wystraszony, badając moją reakcję.
- Tak słyszałam- wzruszyłam ramionami.
- Pytałaś o to?- uśmiechnął się zaczepnie.
- Ja? Dlaczego miałabym to robić?- prychnęłam.
- O rany! Pytałaś o to!- zaśmiał się.- Jesteś zazdrosna!- kontynuował Harry.
- Ja? O ciebie? Pff! Chciałbyś- jego śmiech był zaraźliwy.
- Muszę ci ją zabrać, stary. Parkiet wzywa- wtrącił się Louis.

~***~

Z Louis'em spędziłam resztę wieczoru, poznając przy tym wiele sław będących na przyjęciu.
Dopóki nie zniknął jakieś pół godziny przed północą.
Ten czas spędziłam z Harry'm. Był już lekko wstawiony. Nie powiem, że w moim organizmie nie było pewnej ilości alkoholu.
Minuta.
Jeśli ten samolubny idiota nie pocałuje mnie o północy to przysięgam, że będzie miał przerąbane.
- Zaraz odliczanie!- ekscytował się szatyn.
- Gdzie oni wszyscy się podziali?- zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.
- Dziesięć! Dziewięć!- krzyczeli wszyscy.
Okej, początek nowego roku spędzę z Harry'm.
- Osiem! Siedem!- krzyczałam razem z nimi.- Sześć! Pięć! Cztery!
To napięcie!
- Trzy! Dwa! Jeden!
- Szczęśliwego Nowego Roku!- wykrzyczałam do Harry'ego.
I wtedy...
Dlaczego oddałam pocałunek?

____________________
Siemanko!
Zeszłoby mi dłużej, ale dostałam porządnego kopniaka od pewnej dziewczyny i tak się ucieszyłam z jej komentarza, że aż napisałam rozdział! :D
Liczę, że się podoba, bo szczerze? Mnie chyba tak :)
6 kom= next
I pytania!!!
1. Jak zareaguje Lou i czy w ogóle się dowie?
2. Czemu Louis'a nie było przy Julie o północy? Gdzie był?
Love,
Niall's wife & Zayn's submissive xx


sobota, 21 grudnia 2013

Part #13

- Było świetnie- przygryzłam wargę, kończąc moją "wyczerpującą" wypowiedź odnośnie wczorajszego obiadu z Tomlinson'em.
Melanie jest u mnie. Przyszła w samą porę na obiad. No tak, mam jej numer, ale swojego jej nie dałam
- Nie pierdziel. Jak całuje?- zapytała ciekawska siostrzyczka. Skąd..?
- Nie całowaliśmy się- wzruszyłam ramionami.
Uniosła brwi i pokręciła głową.
- Mogę Cię nie znać, ale na kilometr czuć kłamstwo- uniosła brwi.
- Okej, całowaliśmy się..- mruknęłam.
- O mój...- zacięła się.

-Wiedziałam!- wstała szybko i pobiegła do kuchni. Usłyszałam jak się tłucze po szafkach.
- Czego szukasz?- zapytałam.
- Szampana. Trzeba to oblać!- wykrzyknęła radośnie.

~***~

- Julie?- usłyszałam jak przez mgłę.
- Julie!- ktoś krzyknął a moja głowa od razu poczuła milion maleńkich szpileczek wbijających się w nią.
- Boże! Nic Ci nie jest!- Harry?
Mruknęłam w odpowiedzi i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Otworzyłam oczy, co wymagało niemałej odwagi w moim stanie.
- Gdzie Melanie?- zapytałam, marszcząc się.
- Kto?
- Moja siostra.
- Ty masz siostrę?- zdziwiony spojrzał na mnie.
- Przełóżmy tę rozmowę na później- złapałam się za czoło.
- Przyniosę Ci wody. Gdzie masz aspirynę?- zapytał wstając i udał się do kuchni.
- Nad lodówką- opadłam na poduszkę. Leżałam na kanapie dla ścisłości.
Dostrzegłam karteczkę na stole.
Trochę się spiłyśmy i zasnęłyśmy. Wstałam, podkradłam Ci trochę wody i pojechałam (taxi) do domu. Zdzwonimy się jeszcze, masz mój numer.
669 *** ***
Mel
Zagadka rozwiązana.
- Mam świetny film.
- No wal- mruknęłam.
- Sylwester w Nowym Jorku.
- Może obejrzymy to przed Sylwestrem?
- A może w Sylwestra?
Chwilę analizowałam jego wypowiedź.
- Co?- zmusiłam się do otworzenia oczu, a ona podał mi wodę i lek. Zajęłam się najpierw wodą.
- Co powiesz na Sylwestra w moim towarzystwie?
- Oh, serio? Harry Styles spędza sylwestra z dziewczyną Louis'a Tomlinson'a?
Zamrugał oczami. Kurwa, on jeszcze nie wiedział.


- Szczęścia- uśmiechnął się lekko.
Dobrze to przyjął? Dlaczego miałby źle, idiotko? Trochę niemrawo, ale dobrze.
Panowało krótkie milczenie, przerywane moim łykaniem wody.
- Louis też będzie. To wielka impreza gwiazd. Moglibyśmy być na niej wszyscy.
My wszyscy i film. Z gwiazdami.
- Dzięki za zaproszenie- uśmiechnęłam się lekko, ze względu na głowę.
- Przyjdziesz?
- Nie wiem jeszcze, ale jak ładnie poprosisz...- drażniłam się z nim i dałam mu kuksańca w ramię.
- O nie, nie zniżę się do takiego poziomu- fuknął niby zły i starał się nie uśmiechać, co mu kiepsko wychodziło.
- Zniżysz, jak tylko pozbędę się kaca- przełknęłam całą aspirynę.
Zaśmiał się.
- To co powiesz na 'Iron Man'a'?
- Może być.
Odnalazł moje DVD i tak oto ja, wyglądająca jak siódme nieszczęście i on, wyglądający jak młody bóg, oglądaliśmy film z Robert'em Downey'em Jr.
I masz. Zasnęłam.

~***~

- Słodko śpi- usłyszałam.
- Nie przeginaj- warknął drugi głos.
- Jesteś dupkiem- mruknął pierwszy.
- Seksownym- odparł drugi.
A dokładniej.. Harry i Louis?
Otworzyłam oczy. Głowa nie bolała. Długo spałam?
- Hej- uśmiechnął się Harry.
Spojrzałam na Louis'a. On pokazał ten swój krzywy uśmiech, taki seksowny, że ugh!
- Hej- lekko się uśmiechnęłam.
Zdałam sobie sprawę, że muszę wyglądać okropnie.
- Co tu robicie?- zmarszczyłam czoło.
- Chciałem wyciągnąć cię na spacer, a  o n  tu był- Louis zacisnął szczękę.
- Film się skończył, ty spałaś. Nie chciałem zostawiać otwartych drzwi, klucza też nie mam- wzruszył ramionami Harry.
- I jesteście tu we dwóch- mruknęłam do siebie.- Herbaty, kawy?- zapytałam, podnosząc się.
- O 17.00? Nie, dzięki- Louis uśmiechnął się kpiąco. Co za dupek.
- Herbaty- kiwnął Harry.
Dwa przeciwieństwa. Zupełne. Miły, słodki, kochany. Dupkowaty, pewny siebie, drań.
I jestem dziewczyną tego drugiego. Dlaczego? Bo taki kaprys Modestu.
Zrobiłam herbatę, zaniosłam Harry'emu. I poszłam na górę, trochę się ogarnąć.
Wzięłam prysznic, całe szczęście włosy czyste. Ubrałam się.
Czarne rurki, biały T-shirt w serek, czarny, rozpinany sweter.
Włosy w kitkę, nie miałam siły na nic innego.
- Muszę Ci kupić PlayStation. Nudno tu- podsumował Louis.
- Też ładnie wyglądasz. Gdzie Harry?
- Zadzwoniła do niego Lou. Miał niezłą szopę na głowie.
- Louis, chcesz ze mną być, czy jestem zdobyczą?- zapytałam znienacka.
- A Ty?- zapytał, zupełnie niewzruszony moim pytaniem.
- Nie wiem- odpowiedziałam. Jesteś moją pracą!
- Spodobałaś mi się jeszcze wtedy, kiedy łaziłaś za mną krok w krok.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Nie mogłem o tobie zapomnieć i dlatego cię do mnie nie dopuszczałem. Nie mogłem sobie pozwolić na związek. Ale pojawiłaś się ponownie, tym razem u boku Harry'ego. Nie wiem, dlaczego i nie wnikam. Po prostu nie dam Ci odejść- uśmiechnął się. Nie krzywo, wrednie czy coś. Serdecznie, tak ładnie [nadal seksownie].

- To chciałam usłyszeć- odwzajemniłam gest.
- To idziemy na ten spacer?- zapytał, wracając do swojego poprzedniego nastawienia.
- Kiedy przestaniesz taki być- skrzyżowałam ręce pod piersiami.
Zaraz przegnę strunę.
- Jaki?- uniósł jedną brew.
- Taki. Bipolarny, egoistyczny, wredny. I kiedy ten twój wewnętrzny choleryk odpuści.
Zaśmiał się.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi o tym tak otwarcie- wyszczerzył się.- Jesteś niesamowita- wstał z kanapy, złapał mnie za rękę i cmoknął w usta. A ja stałam tam, jakbym właśnie dowiedziała się, że wróżka zębuszka to bajka.- No to idziemy na ten spacer?- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Dokonałam cudu? Chłopak pociągnął mnie za rękę do przedpokoju.
I poszłam na spacer z Louis'em Tomlinson'em.

____________________
Hejoooo!
Pamiętacie mnie jeszcze?
Bo ja zapominam powoli imion bohaterów. :P
Nie podoba mi się ten rozdział, ale chyba przez dwa miesiące nic nie dodawałam, więc...
Pytania:
1. Czy Louis serio lubi Julie?
2. Kontynuować opowiadanie? Tak serio się pytam. Macie ankietę.
I to tyle z pytań :)
Kocham was i dziękuję za  2700 wyświetleń!
Love!
Niall's wife & Zayn's submissive x

sobota, 9 listopada 2013

Part #12

Nie mogłam w to uwierzyć! Znalazłam siostrę. W zasadzie ona znalazła mnie. Louis jest dupkiem, ale to wiedziałam od początku, to jest zanim jeszcze zdążyłam go poznać. Sprawy rodzinne swoją drogą, ale muszę się skupić na pracy. Jakkolwiek nietypowa jest.
- Musisz mi dać minutkę, albo sześćdziesiąt- powiedziałam chłodno.
- Jesteś zła- stwierdził Louis.
Brawa dla Pana Z-opóźnionym-zapłonem Tomlinsona!
Nie odpowiedziałam. Zignorowałam go i poszłam do łazienki.
Wyciągnęłam prostownicę. Bez pukania do środka wszedł ON.
- Ja to w pełni rozumiem- kontynuował wywód, nie zwracając uwagi na moją otwartą z niedowierzania buzią.- Ale jak ja mam nie być zły? Tłumaczyłem Ci, żebyś się nie spóźniła, a Ty to zignorowałaś.
Nawet nie wiecie, w jakiej niezręcznej sytuacji postawiła mnie leżąca na szafce i nagrzewająca się prostownica. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
-Pomimo tego ciągle tu jestem, normalnie już dawno pojechałbym sam na ten obiad. Co Ty ze mną robisz?
Odwróciłam się, żeby mu wygarnąć, ale spotkałam jego ciepłe wargi napierające na moje. Złość odpłynęła w siną dal, a ja pragnęłam jego ust bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek.
Louis syknął, marszcząc brwi.
- Powinnaś przestać używać prostownicy- powiedział i znów zachłannie mnie pocałował.
- Obiad- powiedziałam gwałtownie, kiedy granica pomiędzy naszymi ciałami zniknęła na dobre.
Chłopak przygryzł dolną wargę, ale za chwilę ją puścił, ostatni raz muskając moje usta.
- Prostownica- mruknął z cwanym uśmieszkiem. Takim mega, mega seksownym uśmieszkiem.. Czekaj. Co?
Popchnęłam go lekko, a on stawiając lekki opór, ostatecznie wyszedł z łazienki, bardzo powoli zamykając za sobą drzwi.
Głośno wypuściłam powietrze i skupiłam się na prostownicy.
 Louis jest moim zadaniem, niczym więcej. To moje pierwsze tego typu zlecenie, ale nawet całkiem fajne. Pomijając negatywy.
Powinnam napisać książkę. "Jak umówić się z Louis'em Tomlinson'em: Krok po kroku.". Zrobiłaby furorę.
Ale szczerze wydaje mi się, że Louis nie jest tym typem chłopaka, z którym można stworzyć poważny związek. Harry- to co innego. Pomijając tę jego głupią propozycję. Na bank naczytał się o Christianie Grey'u. Swoją drogą mam chyba zepsutą wyobraźnię, bo nie robi na mnie wrażenia. Nie takie, jakie powinien. Nie wygląda mi na boga seksu. Tak, zdecydowanie muszę udać się z moją wyobraźnią do naprawy.
O, skończyłam.
Drugi raz dzisiaj porządnie umyłam zęby.
Jak to się dzieje, że od razu po prostowaniu włosów te się plątają?! Tak też jeszcze raz je rozczesałam. Przejechałam tuszem po rzęsach i pozostało mi jeszcze założenie tej ślicznej sukienki. Jest naprawdę śliczna.

I trochę workowata, co irytuje facetów. A w tej chwili jedyną rzeczą, jakiej chciałam było zirytowanie Louis'a. Kiedy wyszłam z łazienki kątem oka nie spojrzałam na niego. Nie miałam ochoty. Ale wtedy przypomniał mi się nasz moment w łazience. Jak on to robi? Jest taki.. Taki.. Ugh! Aż się uśmiechnęłam.
- Nie możesz przestać o mnie myśleć jak widzę.
Ups?
- Akurat liczyłam, że już sobie poszedłeś.
Kłamstwo, kłamstwo, kłaaaamstwo.
- Uroczo wyglądasz klęcząc.
No proszę, przez niego będę uważana za bipolarną. Tak szybko potrafi zmienić moje nastawienie.
- Przestań.
Znalazłam!
Wstałam, trzymając w rękach moje ukochane szpileczki od Prady. Tak, to te, które dostałam od Harry'ego.
- Ładne. I nowe- uniósł brwi.
- Dostałam od Harry'ego.
- Hazza dał Ci buty? Pff..- parsknął kpiąco.- Stać go na coś więcej. Ale chyba nie powinienem być zazdrosny, hm?
- Jeśli nie przestaniesz patrzeć na mnie pod kątem erotycznym- o tak, powinieneś- skwitowałam i wyminęłam go. Z wieszaka zdjęłam torebkę i udałam się do przedpokoju. Tam na szafce założyłam buty i skórzaną kurtkę.

Byłam gotowa. Podobnie jak Louis, który zdążył już otworzyć drzwi.
Z szafki złapałam klucze i zamknęłam za nami drzwi. Chłopak poprowadził mnie do Audi R8.

Och, tak. Dobrze znałam ten samochód. Był jednym z najcudowniejszych autek, jakie widziałam. A to zaszczyt, bo nie jestem w stanie zapamiętać wielu nazw samochodów.
Przygryzłam nawet dolną wargę, ale szybko ją puściłam.
Pieprzone niskie zawieszenie. Zero gracji przy wsiadaniu. Może Louis nie zwrócił uwagi.
Zatrzymaliśmy się przy jakiejś naprawdę ładnej restauracji. Ojć. Dość eleganckiej restauracji. Nie chodzę do eleganckich restauracji!
Dostałam sms'a. Louis sięgnął po kurtkę z tyłu, a ja postanowiłam sprawdzić wiadomość.
Jak się okazało- był to jednak mail. I już wiedziałam od kogo.



Przełknęłam ślinę i szybko schowałam telefon powrotnie do torby. Wtedy Louis otworzył mi drzwi do auta i podał rękę. Najchętniej nie skorzystałabym z jego pomocy, ale przekonałam się, że faktycznie ciężko wychodzi się z samochodu o tak niskim zawieszeniu, na szpilkach.
Jednak kiedy chciałam puścić jego rękę, on wcale nie zamierzał tego zrobić.
- Idziemy na obiad. Jesteś ze mną. A ja chcę, żeby ludzie wiedzieli, kto jest moją dziewczyną.
Otworzyłam szerzej oczy i się zaśmiałam.
- Dziewczyną? Kto powiedział, że chcę być Twoją dziewczyną?
- Ja- skwitował pewny siebie i zamknął samochód, po czym pociągnął mnie za rękę do środka.
 Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę. Jest taki arogancki i władczy.
Taki seksowny i pociągający, ale nie mogę się w nim zakochać przecież.
Nie mogę, prawda?

czwartek, 3 października 2013

Imagine #1 Part I


Byłam singielką. Szczęśliwą singielką. Po raz kolejny dzwoniłam do przyjaciółki.

- Oj no weź!- nalegałaś.- Będzie zajebiście. Poznamy nowych…

- Chłopaków?- zapytała Juliette, moja przyjaciółka, nie oczekując odpowiedzi.- Mel, jesteś dorosła i powinnaś zrozumieć, że życie to nie tylko kluby i zabawa.

- Ale kiedy moje życie właśnie takie jest- odparłam z entuzjazmem.

- I nie marzy Ci się mąż, dom, dzieciaczki biegające po podwórku?- pytała, próbując mnie przekonać.

- Błagam Jul, Ty będziesz miała rodzinkę za nas dwie, a teraz proszę Cię, idź ze mną, bo mnie jeszcze jakiś chłopak upije i zabierze do łóżka. Tego nie chcesz?

- Ciebie? Ty nie prześpisz się z byle kim, nawet pijana. Poza tym spławiasz chłopaków jeszcze w stanie trzeźwości, a na świecie nie ma tak utalentowanych flirciarzy, żeby Cię uwieść.

 

 

- Czyli ze mną nie pójdziesz, Lou?- pytałem, oczekując innej odpowiedzi.

- Nie.

- A jak jakaś laska mnie upije i zaciągnie do łóżka, a potem wybuchnie afera?- próbowałem go przekonać.

- Ciebie? Ty nie prześpisz się z byle kim, nawet pijany. Poza tym spławiasz dziewczyny jeszcze w stanie trzeźwości, a na świecie nie ma ta utalentowanych flirciar, żeby Cię uwieść.

- Ach…- odetchnąłem zrezygnowany.- Trudno.

- Innym razem, Zayn- rozłączył się.

Dzwoniłem już do wszystkich chłopaków. Chyba przeżyję. Znajdę sobie jakąś panienkę i po sprawie. Poszedłem do swojego pokoju. Założyłem biały T-shirt, czarne rurki i ciemnobrązową skórzaną kurtkę. I która nie poleci na takiego bad-boy’a? Fryzura zostaje taka, jaka jest. Delikatnie ją tylko roztrzepałem. Dobra, laseczki, Zayn Malik nadchodzi.

 

 

-Ach…- westchnęłam.- Czyli ze mną nie pójdziesz?

- Nie.

Mruknęłam pożegnanie i rozłączyłam się. Trudno, znajdę sobie pana do towarzystwa. Oczywiście nie byle jakiego. Taka łatwa nie jestem, o nie. Otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej różowy neonowy stanik, biały ażurowy „sweterek”- którego prawdziwym sweterkiem nie można nazwać, gdyż nie ogrzewa absolutnie- oraz jeans’ owe szorty ze złotymi ćwiekami. Poprawiłam moje blond falowane włosy, sięgające kilka centymetrów za łopatki i opuściłam mój pokój hotelowy, wsadzając wcześniej do kieszeni komórkę. Mieszkam tymczasowo w hotelu, gdyż mój apartament jest w remoncie. W recepcji oddałam kartę i pewna siebie ruszyłam na podbój klubu „Rainbow”. Idąc ciemnymi uliczkami czułam na sobie wzrok mijających mnie chłopaków. Było ciepło. Tak jak na sierpniowy wieczór przystało. Weszłam do środka i poczułam na sobie fosforyzującą farbę. Jeden z plusów tego klubu. Każdy gość na początku zostanie oblany tym cudem. Usiadłam przy barze. Oczywiście nie wzięłam pieniędzy, czekałam aż podejdzie do mnie jakiś napalony blondyn lub brunet i chcąc zaciągnąć mnie do łóżka, postawi mi drinka. Nie myliłam się, gdyż za chwilę pojawił się przy mnie wysoki chłopak, chyba blondyn. Postawił mi colę z whisky. Cienki, nie zabawię z nim długo. Tak jak powiedziałam, znalazłam sobie nowego chłoptasia. Ruszyłam z nim na parkiet. Nasze ciała ocierały się o siebie, dotykał moich pośladków, ale kiedy próbował odpiąć mi stanik, wykonałam pełny obrót, przenosząc się tym do innego partnera, którym okazał się wysoki brunet, i to opalony. Mmm… Ciasteczko. Już mam tego, z którym będę się dzisiaj bawić.

 

 

Wszedłem do klubu i zostałem potraktowany fosforyzującą farbą. Niezła niespodzianka. Zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją w stronę dziewczyny, która prawdopodobnie robiła tu za szatniarkę. Moja biał koszulka idealnie opinała mięśnie. Ruszyłem na parkiet. Po dosłownie chwili doczepiła się do mnie ruda dziewczyna, półnaga, nie powiem, jej ruchy podobały mi się, ale nie mojemu „koledze”. Złapałem ją za rękę i obróciłem, po czym wykonałem kilka skoków bok, znajdując sobie nową napaloną partnerkę. Nie, ona nie miała tego, czego chciałem. Małe piersi, szerokie biodra i boczki wystające znad szortów. Zabawiłem z nią chwilę i spławiłem podobnie, jak poprzednią dziewczynę. Pełnym obrotem dołączyła do mnie szczupła blondynka. O tak, ona mi się spodobała. Postanowiłem dać jej szansę. Złapałem ją za biodra i ruszałem się z nią w rytm muzyki. Ona złapała mnie za bluzkę i przyciągnęła do siebie, zakładając mi nogę za plecy. Ach te kocie ruchy… Kiedy byliśmy tak blisko, wyszeptałem jej moje imię, ona uśmiechnęła się zadziornie, zagryzając dolną wargę. Nieoczekiwanie puściła się mnie i rozłożyła ręce, lecąc na ziemię. Odruchowo złapałem ją w talii, uniemożliwiając jej tym samym upadek. Zaśmiała się.

- Złapałeś- powiedziała i uśmiechnęła się ponownie. Wróciłem z nią do poprzedniej pozycji, ona opuściła nogę.

- Co powiesz na drinka?- zapytałem, lustrując jej ciało. Pociągnęła mnie za rękę do baru. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Już myślałem, że… że się zakochałem, ale wtedy ona się przeciągnęła. Znów zwróciłem uwagę na jej perfekcyjne ciało. Teraz nie liczyło się już nic innego, jak tylko znaleźć się z nią w łóżku. Przerwałem jej w pół zdania namiętnym pocałunkiem, złapałem jej pośladki i mocno je ściskałem, powoli wkradałem się pod jej szorty. Odepchnęła mnie i pociągnęła za rękę w stronę wyjścia. W drodze szatniarka rzuciła mi kurtkę i ruszyłem za dziewczyną. Rozglądała się gwałtownie i nagle coś zauważyła. Skręciła w ciemną uliczkę i kazała mi czekać.

- Nie baw się ze mną, mam na Ciebie ochotę- szepnąłem, a mój głos rozniósł się echem.

Za chwilę zobaczyłem ciemną postać. Domyśliłem się, że była to ona. Myliłem się. Od tyłu zaszedł mnie jeden, a z przodu kazał mi paść na ziemię. Mężczyzna mierzył do mnie z pistoletu, więc wykonałem polecenie. Mignęła mi jego odznaka. Czyli nasłała na mnie policję? Zabrali mnie do radiowozu. Dziewczyna stała tam, kiedy odjeżdżaliśmy. Machała mi i słodko się uśmiechała. To nie nasze ostatnie spotkanie…

W areszcie nie spędziłem całej nocy. Oczywiście jutro pojawią się nagłówki „Zayn Malik w areszcie?”, albo „Zayn Malik przestępcą”. O dziwo Paul przyjął tę wiadomość bardzo spokojnie…

- Co Ci kur*a odwaliło?!- krzyczał Paul, kiedy byliśmy w samochodzie. On prowadził.

- Ja nic nie zrobiłem, a ona pewnie powiedziała psom jakieś niestworzone rzeczy- powiedziałem.

- Ty nic nie zrobiłeś?! Ty nic kur*a nie zrobiłeś?! Gdyby tak było, nie siedziałbyś w pierdlu!

- Paul, uspokój się do cholery! Nie wierzysz mi?!

- Pfuuu…- odetchnął.- Dobra, ale więcej nie rób takich rzeczy. Myślę, że kluby odpuścisz sobie na jakiś miesiąc.

- Ile?!

- Zayn…

- Dobra, dobra, miesiąc- oparłem się i skrzyżowałem ręce.

 

Wyszedłem z domu, musiałem odetchnąć i pokazać, że jestem wolny, czyli nie zrobiłem nic złego. Mijałem ludzi, fanki prosiły mnie o autografy, ale odmawiałem. Chciałem odpocząć. Z naprzeciwka szła szczupła… dziewczyna, z pewnością. Zawahałem się, bo miała na sobie szeroką bluzę, zdecydowanie za dużą i kaptur. Na szczęście jej nogi były gołe, pod bluzą prawdopodobnie znajdowały się krótkie spodenki. Chociaż wizja, że wcale ich tam nie ma pociągała mnie, bardzo…

Byłem tak zajęty rozmyślaniami, że zderzyłem się ramionami z ową dziewczyną.

- Uważaj, jak łazisz- warknęła, przenosząc na chwilę swój wzrok z chodnika na mnie. Już miałem iść dalej, ale mnie olśniło. To ona! Złapałem ją za ramię i pociągnąłem w moją stronę tak, że stykaliśmy się ciałami.

- Cholera..- mruknęła.

- Co to było?- zapytałem.

- Samoobrona- odparła patrząc mi w oczy, raczej nie z rozmarzeniem.- A jeżeli nie chcesz jej doświadczyć po raz drugi to mnie puść. Inaczej zacznę krzyczeć.

- Krzycz, już i tak mają mnie za przestępcę.

- Mają? Błagam, Ty nawet jednego znajomego nie masz.

- Czyli nie wiesz kim jestem?- zapytałem zaskoczony.

- Ależ wiem doskonale. Skończonym dupkiem- zakończyła, wyrywając się z mojego uścisku.

- Mam propozycję. Nie chcesz być uważana za dziwkę na jedną noc, prawda?- zapytałem, a jej wzrok kierował się na boki.- Tak myślałem. Teraz paparazzi zrobiło nam już masę zdjęć, dlatego obejmiesz mnie i pójdziemy do mnie- spojrzała na mnie, jak na wariata.- Zapłacę. Podwójnie.

- Oni mają mnie uważać za dziwkę na jedną noc? W takim razie za kogo Ty mnie uważasz? Za TANIĄ dziwkę na jedną noc?! A teraz puść mnie- dokończyła już spokojnie.

- Jak chcesz- odparłem smutno. Naprawdę chcę ją poznać, coś mnie do niej ciągnie. Coś niesamowitego, fantastycznego. Ale najwyraźniej taka metoda się nie sprawdza.- Cześć- spuściłem głowę- I mam nadzieję, że do zobaczenia- dokończyłem cicho, na co ona wzdrygnęła się i przez moment czułem na niej swój wzrok. Nie potrwało to długo, po chwili zachłannie wpiła się w moje usta. Nie powiem, zaskoczyło mnie to. Najpierw ma mnie za dupka, a potem rzuca się na mnie i całuje. Nie zdążyłem odwzajemnić pocałunku, ponieważ zakończyła go i mocno mnie przytuliła.

- To będzie dużo kosztować- wyszeptała i odsunęła się. Uśmiechnąłem się szeroko i złapałem ją za rękę. Podążyliśmy do mojego domu.
 
____________________
Długo nic nie dodawałam, wiem i przepraszam, ale jutro na przykład mam sprawdzian z historii i tak all the time :/
Taka nowość na blogu i na razie pierwsza część, nie mam pojęcia, jak będzie wyglądać part II i czy będzie w ogóle, bo tego imagina zaczęłam daaaaawno temu i tak sobie leżał :)
Liczę, że się podoba ;)
Love xoxo
Niall's wife :)

wtorek, 17 września 2013

Part #11


- Mam nadzieję, że nie postawiłem Cię w niezręcznej sytuacji, kiedy przyjechał sam Louis? Wiesz, on właściwie sam zaproponował, że już przyjedzie. Żebyśmy wszyscy się nie spóźnili.

Och, on tylko twierdził, że zrobiłeś mi malinkę, po czym pocałował mnie i prawie uprawialiśmy seks.

- Pewnie, że nie- uśmiechnęłam się.

 

Pff… Uśmiechnęłam się. Uśmiech to taka krzywa, która wszystko prostuje. No, może nie zawsze. Ale przynajmniej można się łudzić.

Kiedy już wszyscy poszli- zjadłam tyle czekolady, że mój żołądek jest większy chyba trzy razy! No, pomijając, że kiedy przyszedł kolejny dzień, ja nie odstępowałam mojego nowego przyjaciela na krok. Kim jest owy przyjaciel? Pan Kibelek się kłania.

Nie dopuszczałam wtedy do siebie nikogo. Coż… Nie wydawałam się wtedy być dobrym towarzystwem. Bo co można było ze mną robić? Trzymać mi włosy, kiedy nachylałam się nad niebieską wodą? Chyba nie najlepiej spędzony czas.

Następnego dnia siły powróciły. A ja dostałam telefon.

- Cześć- chłodno odezwał się Pan Seksowny- Zrzęda.- Co robisz?

Och. Louis zadzwonił tak po prostu? Nie, to raczej nie w jego stylu.

- Nie będzie to zbyt atrakcyjne, jeśli powiem, że jem?- mruknęłam. Nie miałam ochoty wysłuchiwać jego gadania, jeżeli chciał mówić takim tonem. Odchrząknął.

- To co powiesz na uczynienie Cię jeszcze bardziej  n i e a t r a k c y j n ą- podkreślił- poprzez obiad ze mną?- zapytał, ale już barwniej. Cóż, pomijając, że słyszałam jedynie irytację to zawsze coś. Tylko nie bardzo wiem, co go poddenerwowało. Czyżby Pan Tomlinson poczuł się urażony  m o i m  tonem?

Muszę przestać myśleć o nim per ‘Pan’.

Zgodzić się? Absolutnie nie mam dziś ochoty na jakieś kontakty międzyludzkie.

To Twoja praca, Julie. Nie wymyślaj.

Cholerna podświadomość.

- Czemu nie- wzruszyłam ramionami. Przecież on mnie nie widzi..

- Świetnie. Będę o czternastej. Nie spóźnij się. Nie lubię, kiedy ktoś się spóźnia- zaczął radośnie, ale skończył jakby z wyrzutem. No pięknie, chłopak wywołuje u mnie poczucie winy, chociaż nic nie zrobiłam.

Jeszcze.

Czy ja cierpię na schizofrenię?

O! Zapomniałam dodać, że rozłączył się od razu. Bez żadnego ‘pa’, czy coś.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. To chyba nie możliwe, żeby przyszedł zaraz po tym jak się rozłączył, no nie?

Przejrzałam się w lustrze, w przedpokoju i stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle jak na osobę, która jeszcze nie skończyła jeść.

Nie patrząc przez wizjer otworzyłam drzwi. Przypomniały mi się słowa taty. „To Cię kiedyś zgubi, Młoda. Nigdy nie wiesz, kto może stać za drzwiami. Może sąsiadka z ciastem, a może morderca.”

Tym razem również nie znalazłam przed drzwiami ani sąsiadki, ani mordercy. Znalazłam…

- Dzień dobry, czy zechcia… O mój Boże.

 

~*~

 

- Julie… To… Jak..

- Melanie.

Milczałyśmy przez chwilę.

Kochani, poznajcie Melanie Jenkins. Najbardziej wyrodną siostrę, jaką można sobie wyobrazić.

Moją siostrę.

Kiedy przez moją głowę przeleciały wszystkie możliwe opcje, wybrałam tę- moim zdaniem- najlepszą.

Mocno pchnęłam drzwi. Jednak blondynka szybko zareagowała i wolną ręką zatrzymała je.

- Poczekaj, nie zamykaj mi drzwi przed nosem.

- Nie zasługujesz na mój czas- warknęłam, siłując się z drzwiami.

Zawsze była tą starszą, silniejszą… lepszą.

- Pozwól mi wytłumaczyć- jęknęła.

Szybko pociągnęłam za drzwi, przez co dziewczyna zachwiała się.

- Wytłumaczyć co? To, że mnie zostawiłaś, czy to, że nie wróciłaś? Co chcesz mi tłumaczyć?!

W mojej głowie panowała walka. Rozżalenie vs wściekłość. To drugie było na prowadzeniu.

- Wszystko! Pozwól mi- spojrzała na mnie tymi swoimi brązowymi oczami.

Do walki dołączyła jeszcze litość. Nie, żebym była słaba, ale wpuściłam ją do środka.

Usiadłam na jednoosobowym fotelu, a ona uznała to za pozwolenie i zajęła miejsce przede mną, rozglądając się na boki.

- Masz ładne mieszkanie- powiedziała, kiedy prawdopodobnie mój wzrok zaczął palić jej twarz.

- Przestań- skomentowałam chłodno.

- Przep…

- Dlaczego nie wróciłaś po mnie, kiedy stałaś się pełnoletnia?

- To nie takie proste..

- Przeciwnie. Zadałam pytanie.

Przełknęła głośno ślinę. Milczała przez może 20 sekund. Kiedy otworzyłam buzię, chcąc ją [nie]kulturalnie wyprosić- odezwała się.

- Byłam chora- uniosłam zaciekawiona brwi. Nie spojrzała na mnie.- W zasadzie… Uzależniona. Wiedziałam, jak bardzo skrzywdziłam Cię, kiedy znalazłam rodzinę zastępczą. Kiedy do nich poszłam, bez Ciebie. Znalazłam drogę ucieczki. Zaczęłam brać. Z początku trochę, potem już więcej. Byłam na dwóch odwykach. Drugi pomógł. Skończyłam brać, kiedy miałam 20 lat. Byłaś już piętnastolatką. Starałam się o Ciebie, ale nie przyznali mi praw rodzicielskich. Nie chcieli dać mi Ciebie pod opiekę. Nikt Ci o tym nie powiedział, bo to zniszczyłoby Cię.

Milczałam. W jej oczach widniały łzy.

- Dlaczego mam Ci wierzyć?- wychrypiałam.

- Bo w co, jeśli nie w to?- jej głos się załamał, a łzy uwolniły. Byłam na nią tak wściekła i najchętniej wyrzuciłabym ją, ale nie potrafiłam. Wstałam i przytuliłam ją. Sama dałam upust emocjom.

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Już nigdy nie pozwolę Ci cierpieć przeze mnie, obiecuję- przytuliła mnie mocniej. W końcu odkleiłyśmy się od siebie, wytarłyśmy łzy spływające po naszych policzkach i zaśmiałyśmy się, co w najmniejszym stopniu nie pasowało do sytuacji.

- Opowiadaj- usiadłam.

Mówiła długo i dowiedziałam się między innymi, że poznała chłopaka, dzięki któremu skończyła z ćpaniem. Uważa, że to ten jedyny.

- A u Ciebie? Bo w zasadzie to nie miałam okazji poznać żadnego z Twoich ukochanych- zaśmiała się.

- Jeśli chodzi o sprawy sercowe, nie mam żadnego wybranka- Ledwo dokończyłam zdanie, a już usłyszałam walenie w drzwi i zaraz ktoś pociągnął za klamkę i wszedł do środka. Zerwałam się na równe nogi.

- Julie! Czy naprawdę dwa razy muszę Ci mówić, jak nienawidzę, kiedy ktoś się spóźnia?!- krzyczał Louis.- Doprowadza mnie to do..

Przerwał, kiedy zobaczył, że nie jestem sama.

Melanie z chłopaka przeniosła swój wzrok na mnie i uniosła pytająco brew.

- To jest Louis- przygryzłam wargę.- A to Melanie.

- Żadnego wybranka, tak?- ze zdumieniem przyglądała się ubranemu niesamowicie seksownie Louis’owi.

Puściłam wargę, przyłapując się na wgapianiu w jego tatuaże.

- Przepraszam, zapomniałam- mruknęłam.

- Julie, kim jest kobieta siedząca na sofie?- zapytał, patrząc na nią skonsternowany.

- Moją siostrą- odpowiedziałam marszcząc brwi. Nie podobało mi się, w jaki sposób o niej mówił.

- A propos. Wydaje mi się, że czas uciekać. Praca goni, a ja tu sobie rozmawiam- zaśmiała się, próbując rozluźnić napięcie między mną, a szatynem.- Masz mój numer- wyciągnęła wizytówkę z wewnętrznej kieszeni marynarki.

- Szkoda, że już lecisz- zmarszczyłam nos.

- Zobaczymy się niedługo. Mamy wiele do nadrobienia- „uderzyła” mnie pięścią w ramię i przytuliła.- Pa, Louis- rzuciła wesoło.

- Cześć- powiedział tym swoim mega denerwującym, neutralnie chłodnym tonem.

Zamknęłam za siostrą drzwi. Kiedy się odwróciłam, centralnie przede mną stał Louis.

- Nie wiedziałem, że masz siostrę- nie zmienił tonu.

- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz.
____________________
Powinnam odrabiać niemiecki! Uhhh...
Ale postanowiłam być wspaniała i dodać :)
Chyba jest okej.
Nie spodziewałyście się? Ja też nie, hahah :D
1. Co sądzicie o historii Melanie?
2. Czy Julie bardzo wścieknie się na Louis'a?
3. No to gdzie tak właściwie pracuje Julie?
To tyle, nie zamęczam Was.
I.. Coś mało komentarzy... Dlatego wprowadzam "szantaż" ;)
5 kom= nowy rozdział!
I MEGA dziękuję za 1700 wyświetleń!!
Love xoxo
Niall's wife :)