środa, 22 stycznia 2014

Part #15

Na wstępie tylko napiszę, że czuję się perfidnie oszukana przez Lunę! :D
____________________

- Harry, musimy porozmawiać- wparowałam wściekła do jego mieszkania około południa.
- Nie wierzę, że mi to robisz tak wcześnie- mruknął i zakrył głowę poduszką. Najwyraźniej nie zdołał doczołgać się do łóżka, skoro spał na kanapie.
- Pocałowałeś mnie!- krzyknęłam. O tak, głowa musiała mu pękać.
- Przyszłaś tu po to, żeby opowiedzieć mi swój sen erotyczny ze mną w roli głównej?- mruknął, a ja wyobraziłam sobie jego zadowolony uśmieszek.
Podeszłam do niego i wyrwałam mu z rąk poduszkę, narażając go tym na światło słoneczne.
- Nie! Możesz to w końcu zrozumieć?! Pocałowałeś mnie do cholery o północy!- zaczęłam go okładać poduszką.- Jak mogłeś mi to zrobić! Wszystko mi się układało!- łzy mimowolnie poleciały.- Ale ty musiałeś wszystko zniszczyć! On mi tego nie wybaczy, rozumiesz?! Nie wybaczy!
Wstał tak szybko, jak człowiek z kacem-zabójcą może i przytulił mnie. Bez tego nie potrafiłabym już dłużej ustać na nogach. Niszczył mnie fakt, że ich wykorzystywałam, a to, że zależy mi na Louis'ie zamienia mnie we wrak.

~Harry~

- Shh..- przytulałem ją coraz mocniej.- Nie dowie się. To było raz, ja byłem wstawiony, ty pijana. Nawet tego nie pamiętam- kłamstwo, słodkie kłamstewko. Za nic bym tego nie zapomniał.
- On mi nie wybaczy, nie wybaczy, Harry wiesz?- szlochała.
Robi z tego wielką aferę. To nic, że nie byłem wstawiony i wszystko pamiętam.
- Nie dowie się. To był.. Taki przyjacielski gest. Przyjaciele tak robią.
- Zdradzają?!- zaskomlała.
- Nie, ale tak bywa, kiedy inni przyjaciele zawodzą. No już, idź się prześpij. Wyglądasz strasznie, musiałaś nie spać całą noc.
Pokiwała głową.
- Podziękowałabym, ale załóżmy, że jesteśmy kwita.
Skinąłem głową. Wyszła.

~Julie~

*następnego dnia*

- To zły pomysł- spojrzałam w lustro.
- Julie, kotku, to sukienka, którą sama kupiłaś. I zaręczam, że mogę cię wziąć nawet..
- Nie kończ- zaśmiałam się, kiedy patrzyłam już na Louis'a.
- Możemy iść?- westchnął. Oho, wraca kochany gderliwy Tomlinson.
- Tak, tylko założę buty.
- Czy to muszą być te buty?- zacisnął szczękę.
- Nie, ale...
- To je zmień.
- Louis, to są buty od Harry'ego.
- Teraz.
Dobrze, Panie i władco.
Po tym, kiedy założyłam już zwykłe, czarne szpilki, pojechaliśmy do restauracji. Obstawiam, że była droga. Nazwa na złoto i budynek też sam w sobie wygląda na drogi.
W środku zamówiliśmy jedzenie. [Nie będę się zagłębiać, to nieistotne ;)]
Dużo rozmawialiśmy. Wiele mi o sobie powiedział. Nie sądziłam, że kiedykolwiek coś takiego zrobi i masz, nagle się otworzył. Opowiadał mi właśnie historię swojej kariery. Wszystko. Wspaniale było słuchać ekscytacji w jego głosie.
- Wtedy pojawiłaś się ty. Od początku byłem twój. Ale kiedy już cię poznałem... Bam! Zakochałem się. I teraz to twój problem!- zaśmiał się.
A ja osłupiałam.
- Powtórz- wydukałam.
- To twój problem?
- Wcześniej.
- Bam?- uśmiechnął się szerzej.
- Louis- powiedziałam poddenerwowana.
- Aa! Pewnie chodzi ci o to, że cię kocham, racja?- uśmiechnął się. W taki niewinny, słodki i lekko przestraszony sposób. Chciał udawać obojętnego, jak zawsze, ale nie tym razem.
Chwilę myślałam nad odpowiedzią.
- To chyba oboje mamy problem- zrobiłam dziubek po lewej stronie twarzy.
Otworzył szerzej oczy.
- Twoim problemem jest, to, że ja też cię niestety kocham- uśmiechnęłam się lekko.
Louis wstał z kieliszkiem w dłoni i stuknął w niego widelcem.
- Proszę państwa,- zaczął- niniejszym ogłaszam... ONA MNIE KOCHA!- wykrzyczał.
Wszyscy bili brawa, a ja poczułam się szczęśliwa.

____________________
Uwaga!
Wyjeżdżam, nie będzie mnie do niedzieli i nie wiem, kiedy nowy rozdział.
Sorki za opóźnienie, ale wyjazd do Anglii nie zdarza się często! ;D
Love xoxo
Niall's wife :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Part #14

*Sylwester*

- Nie mogę uwierzyć..- wydukałam.
- W moją wspaniałość?- uniósł brwi Louis, robiąc głupią minę.
- Nie, skromnisiu- zaśmiałam się.- W to, że dałam ci się namówić na tę sukienkę.

- Powoli zaczynam żałować tej decyzji- zmarszczył się.
- Aż tak źle wyglądam?- zapytałam, udając smutną.
- Sęk w tym, że przeciwnie! Andy Brown [Lawson, ci od 'Juliet'] dziwnie się na ciebie patrzy- zmrużył oczy. Powiodłam za jego wzrokiem. Faktycznie, wokalista lustrował mnie wzrokiem.
- Uwielbiam, kiedy jesteś zazdrosny- przygryzłam wargę. Chciał mi coś odpowiedzieć, ale szybko zamknęłam mu usta krótkim całusem.
- Co ty ze mną robisz?- zaśmiał się, obejmując mnie w talii.
- Aktualnie? Jestem z tobą na jakimś balu, nazywanym powszechnie Sylwestrem.
Pocałował mnie trochę dłużej, niż powinno się w miejscu publicznym. Przerwał mu Liam.
- Powinniśmy was zostawić?- zapytał, udając obrzydzenie.
---jednocześnie---
- Nie- ja.
- Tak- Louis.
- Właśnie przyszliśmy- powiedziałam, zdejmując z siebie ręce chłopaka.
- Nie dało się nie zauważyć cię, Juls- zaśmiał się Niall.
Otaczało mnie całe One Direction. I trzy dziewczyny.
- Ślicznie wyglądasz, Julie- uśmiechnął się Harry.
- O tak, jak Aniołek Victoria's Secret- wtrąciła śliczna brunetka obok niego.
Uśmiechnęłam się, zakłopotana.
- W zasadzie..- zaczęłam, chcąc wyprostować sprawę.
- Julie jest Aniołkiem Victoria's Secret-  burknął mój chłopak, jakby urażony, i jedną ręką przyciągnął mnie do siebie w talii.
- Och.. Przepraszam, nie jestem zbytnio w świecie mody. Nie kupuję też raczej drogiej bielizny i.. O Boże... Powiedziałam to na głos?- zagryzła wargę i zarumieniła się.
- Nie martw się, dostałam tę posadę niedawno. Nikt mnie nie zna- mówiłam uśmiechnięta.- I sama niekoniecznie gustuję w drogiej bieliźnie- powiedziałam. Nie chciałam, żeby czuła się głupio przez tego gbura.
- Okay, myślę, że jak na ten wieczór dowiedzieliśmy się wystarczająco dużo- klasnął w ręce Niall.- Może chodźmy się napić?- zapytał.
- O tak, jestem za!- wyszczerzyła się blondynka obok Zayn'a, entuzjastycznie wyrzucając ręce w górę. Już dziewczynę lubię!
- Juls, to jest Sophia, moja dziewczyna.
- Miło cię poznać- uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Reszta była już przy stole z alkoholami świata. Dołączyliśmy do nich.
- Musisz tego spróbować!- blondynka, ta o której już wspomniałam, wręczyła mi kieliszek z najprawdopodobniej białym winem. Spróbowałam.
- Wspaniałe- powiedziałam.- Julie- wyciągnęłam rękę do dziewczyny.
- O rany! Zapomniałam się przedstawić! Perrie- odwzajemniła uśmiech.- Perrie Edwards. Śliczna sukienka- pokiwała głową z uznaniem.
- Cały czas mówię mu, że nie chcę prezentów. Ale ten swoje! Poważnie, czuję się winna.
- Skąd ja to znam, mała?! Jest taki uroczy i te prezenty też takie są, ale myślę, że to, ile na mnie wydaje jest obłędne, biorąc pod uwagę, że sama mogę sobie to wszystko kupić- ściągnęła usta. Wyglądała tak zabawnie, że nie sposób było się nie uśmiechnąć!
Czułam się przy niej jak przy starej, dobrej znajomej. A zamieniłam z nią raptem dwa zdania.
- Jak ma na imię dziewczyna Harry'ego?- zapytałam, patrząc się na brunetkę. Perrie powiodła za moim wzrokiem.
- Eleanor? O nie! Nie są razem. Znają się już długo, ale są przyjaciółmi. Tak mówił Zayn.
- Padło moje imię?- brunet objął dziewczynę od tyłu.
- A co ty taki ciekawski?- uśmiechnęła się blondynka.
- Jako Twój narzeczony muszę wiedzieć wszystko, żeby ślub nie okazał się pomyłką- "poważnie" odparł Zayn.
Automatycznie spojrzałam na rękę Perrie. Faktycznie miała na sobie pierścionek z brylantem.
- O jejku! To fantastyczne! Szczęścia- uśmiechnęłam się, pokazując chyba wszystkie moje zęby.
- Dzięki, Julie- uśmiechnął się Malik.- A teraz, mogę?- wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny.
O, grała muzyka. Nie zauważyłam tego. Zostałam sama i widząc Harry'ego, który samotnie opierał się o ścianę, popijającego chyba whiskey, udałam się do niego.
- Może to nie film, ale faktycznie mamy Sylwester w Nowym Jorku- zaśmiałam się.
- Upsyyy- skwitował i mając ten uśmiech zawadiaki na ustach, popił napój.
- Eleanor wydaje się miła- powiedziałam.
- Jest tylko przyjaciółką- powiedział szybko, jakby wystraszony, badając moją reakcję.
- Tak słyszałam- wzruszyłam ramionami.
- Pytałaś o to?- uśmiechnął się zaczepnie.
- Ja? Dlaczego miałabym to robić?- prychnęłam.
- O rany! Pytałaś o to!- zaśmiał się.- Jesteś zazdrosna!- kontynuował Harry.
- Ja? O ciebie? Pff! Chciałbyś- jego śmiech był zaraźliwy.
- Muszę ci ją zabrać, stary. Parkiet wzywa- wtrącił się Louis.

~***~

Z Louis'em spędziłam resztę wieczoru, poznając przy tym wiele sław będących na przyjęciu.
Dopóki nie zniknął jakieś pół godziny przed północą.
Ten czas spędziłam z Harry'm. Był już lekko wstawiony. Nie powiem, że w moim organizmie nie było pewnej ilości alkoholu.
Minuta.
Jeśli ten samolubny idiota nie pocałuje mnie o północy to przysięgam, że będzie miał przerąbane.
- Zaraz odliczanie!- ekscytował się szatyn.
- Gdzie oni wszyscy się podziali?- zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.
- Dziesięć! Dziewięć!- krzyczeli wszyscy.
Okej, początek nowego roku spędzę z Harry'm.
- Osiem! Siedem!- krzyczałam razem z nimi.- Sześć! Pięć! Cztery!
To napięcie!
- Trzy! Dwa! Jeden!
- Szczęśliwego Nowego Roku!- wykrzyczałam do Harry'ego.
I wtedy...
Dlaczego oddałam pocałunek?

____________________
Siemanko!
Zeszłoby mi dłużej, ale dostałam porządnego kopniaka od pewnej dziewczyny i tak się ucieszyłam z jej komentarza, że aż napisałam rozdział! :D
Liczę, że się podoba, bo szczerze? Mnie chyba tak :)
6 kom= next
I pytania!!!
1. Jak zareaguje Lou i czy w ogóle się dowie?
2. Czemu Louis'a nie było przy Julie o północy? Gdzie był?
Love,
Niall's wife & Zayn's submissive xx