- Było świetnie- przygryzłam wargę, kończąc moją "wyczerpującą" wypowiedź odnośnie wczorajszego obiadu z Tomlinson'em.
Melanie jest u mnie. Przyszła w samą porę na obiad. No tak, mam jej numer, ale swojego jej nie dałam
- Nie pierdziel. Jak całuje?- zapytała ciekawska siostrzyczka. Skąd..?
- Nie całowaliśmy się- wzruszyłam ramionami.
Uniosła brwi i pokręciła głową.
- Mogę Cię nie znać, ale na kilometr czuć kłamstwo- uniosła brwi.
- Okej, całowaliśmy się..- mruknęłam.
- O mój...- zacięła się.
-Wiedziałam!- wstała szybko i pobiegła do kuchni. Usłyszałam jak się tłucze po szafkach.
- Czego szukasz?- zapytałam.
- Szampana. Trzeba to oblać!- wykrzyknęła radośnie.
~***~
- Julie?- usłyszałam jak przez mgłę.
- Julie!- ktoś krzyknął a moja głowa od razu poczuła milion maleńkich szpileczek wbijających się w nią.
- Boże! Nic Ci nie jest!- Harry?
Mruknęłam w odpowiedzi i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Otworzyłam oczy, co wymagało niemałej odwagi w moim stanie.
- Gdzie Melanie?- zapytałam, marszcząc się.
- Kto?
- Moja siostra.
- Ty masz siostrę?- zdziwiony spojrzał na mnie.
- Przełóżmy tę rozmowę na później- złapałam się za czoło.
- Przyniosę Ci wody. Gdzie masz aspirynę?- zapytał wstając i udał się do kuchni.
- Nad lodówką- opadłam na poduszkę. Leżałam na kanapie dla ścisłości.
Dostrzegłam karteczkę na stole.
Trochę się spiłyśmy i zasnęłyśmy. Wstałam, podkradłam Ci trochę wody i pojechałam (taxi) do domu. Zdzwonimy się jeszcze, masz mój numer.
669 *** ***
Mel
Zagadka rozwiązana.
- Mam świetny film.
- No wal- mruknęłam.
- Sylwester w Nowym Jorku.
- Może obejrzymy to przed Sylwestrem?
- A może w Sylwestra?
Chwilę analizowałam jego wypowiedź.
- Co?- zmusiłam się do otworzenia oczu, a ona podał mi wodę i lek. Zajęłam się najpierw wodą.
- Co powiesz na Sylwestra w moim towarzystwie?
- Oh, serio? Harry Styles spędza sylwestra z dziewczyną Louis'a Tomlinson'a?
Zamrugał oczami. Kurwa, on jeszcze nie wiedział.
- Szczęścia- uśmiechnął się lekko.
Dobrze to przyjął? Dlaczego miałby źle, idiotko? Trochę niemrawo, ale dobrze.
Panowało krótkie milczenie, przerywane moim łykaniem wody.
- Louis też będzie. To wielka impreza gwiazd. Moglibyśmy być na niej wszyscy.
My wszyscy i film. Z gwiazdami.
- Dzięki za zaproszenie- uśmiechnęłam się lekko, ze względu na głowę.
- Przyjdziesz?
- Nie wiem jeszcze, ale jak ładnie poprosisz...- drażniłam się z nim i dałam mu kuksańca w ramię.
- O nie, nie zniżę się do takiego poziomu- fuknął niby zły i starał się nie uśmiechać, co mu kiepsko wychodziło.
- Zniżysz, jak tylko pozbędę się kaca- przełknęłam całą aspirynę.
Zaśmiał się.
- To co powiesz na 'Iron Man'a'?
- Może być.
Odnalazł moje DVD i tak oto ja, wyglądająca jak siódme nieszczęście i on, wyglądający jak młody bóg, oglądaliśmy film z Robert'em Downey'em Jr.
I masz. Zasnęłam.
~***~
- Słodko śpi- usłyszałam.
- Nie przeginaj- warknął drugi głos.
- Jesteś dupkiem- mruknął pierwszy.
- Seksownym- odparł drugi.
A dokładniej.. Harry i Louis?
Otworzyłam oczy. Głowa nie bolała. Długo spałam?
- Hej- uśmiechnął się Harry.
Spojrzałam na Louis'a. On pokazał ten swój krzywy uśmiech, taki seksowny, że ugh!
- Hej- lekko się uśmiechnęłam.
Zdałam sobie sprawę, że muszę wyglądać okropnie.
- Co tu robicie?- zmarszczyłam czoło.
- Chciałem wyciągnąć cię na spacer, a o n tu był- Louis zacisnął szczękę.
- Film się skończył, ty spałaś. Nie chciałem zostawiać otwartych drzwi, klucza też nie mam- wzruszył ramionami Harry.
- I jesteście tu we dwóch- mruknęłam do siebie.- Herbaty, kawy?- zapytałam, podnosząc się.
- O 17.00? Nie, dzięki- Louis uśmiechnął się kpiąco. Co za dupek.
- Herbaty- kiwnął Harry.
Dwa przeciwieństwa. Zupełne. Miły, słodki, kochany. Dupkowaty, pewny siebie, drań.
I jestem dziewczyną tego drugiego. Dlaczego? Bo taki kaprys Modestu.
Zrobiłam herbatę, zaniosłam Harry'emu. I poszłam na górę, trochę się ogarnąć.
Wzięłam prysznic, całe szczęście włosy czyste. Ubrałam się.
Czarne rurki, biały T-shirt w serek, czarny, rozpinany sweter.
Włosy w kitkę, nie miałam siły na nic innego.
- Muszę Ci kupić PlayStation. Nudno tu- podsumował Louis.
- Też ładnie wyglądasz. Gdzie Harry?
- Zadzwoniła do niego Lou. Miał niezłą szopę na głowie.
- Louis, chcesz ze mną być, czy jestem zdobyczą?- zapytałam znienacka.
- A Ty?- zapytał, zupełnie niewzruszony moim pytaniem.
- Nie wiem- odpowiedziałam. Jesteś moją pracą!
- Spodobałaś mi się jeszcze wtedy, kiedy łaziłaś za mną krok w krok.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Nie mogłem o tobie zapomnieć i dlatego cię do mnie nie dopuszczałem. Nie mogłem sobie pozwolić na związek. Ale pojawiłaś się ponownie, tym razem u boku Harry'ego. Nie wiem, dlaczego i nie wnikam. Po prostu nie dam Ci odejść- uśmiechnął się. Nie krzywo, wrednie czy coś. Serdecznie, tak ładnie [nadal seksownie].
- To chciałam usłyszeć- odwzajemniłam gest.
- To idziemy na ten spacer?- zapytał, wracając do swojego poprzedniego nastawienia.
- Kiedy przestaniesz taki być- skrzyżowałam ręce pod piersiami.
Zaraz przegnę strunę.
- Jaki?- uniósł jedną brew.
- Taki. Bipolarny, egoistyczny, wredny. I kiedy ten twój wewnętrzny choleryk odpuści.
Zaśmiał się.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi o tym tak otwarcie- wyszczerzył się.- Jesteś niesamowita- wstał z kanapy, złapał mnie za rękę i cmoknął w usta. A ja stałam tam, jakbym właśnie dowiedziała się, że wróżka zębuszka to bajka.- No to idziemy na ten spacer?- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Dokonałam cudu? Chłopak pociągnął mnie za rękę do przedpokoju.
I poszłam na spacer z Louis'em Tomlinson'em.
____________________
Hejoooo!
Pamiętacie mnie jeszcze?
Bo ja zapominam powoli imion bohaterów. :P
Nie podoba mi się ten rozdział, ale chyba przez dwa miesiące nic nie dodawałam, więc...
Pytania:
1. Czy Louis serio lubi Julie?
2. Kontynuować opowiadanie? Tak serio się pytam. Macie ankietę.
I to tyle z pytań :)
Kocham was i dziękuję za 2700 wyświetleń!
Love!
Niall's wife & Zayn's submissive x