- Musisz mi dać minutkę, albo sześćdziesiąt- powiedziałam chłodno.
- Jesteś zła- stwierdził Louis.
Brawa dla Pana Z-opóźnionym-zapłonem Tomlinsona!
Nie odpowiedziałam. Zignorowałam go i poszłam do łazienki.
Wyciągnęłam prostownicę. Bez pukania do środka wszedł ON.
- Ja to w pełni rozumiem- kontynuował wywód, nie zwracając uwagi na moją otwartą z niedowierzania buzią.- Ale jak ja mam nie być zły? Tłumaczyłem Ci, żebyś się nie spóźniła, a Ty to zignorowałaś.
Nawet nie wiecie, w jakiej niezręcznej sytuacji postawiła mnie leżąca na szafce i nagrzewająca się prostownica. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
-Pomimo tego ciągle tu jestem, normalnie już dawno pojechałbym sam na ten obiad. Co Ty ze mną robisz?
Odwróciłam się, żeby mu wygarnąć, ale spotkałam jego ciepłe wargi napierające na moje. Złość odpłynęła w siną dal, a ja pragnęłam jego ust bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek.
Louis syknął, marszcząc brwi.
- Powinnaś przestać używać prostownicy- powiedział i znów zachłannie mnie pocałował.
- Obiad- powiedziałam gwałtownie, kiedy granica pomiędzy naszymi ciałami zniknęła na dobre.
Chłopak przygryzł dolną wargę, ale za chwilę ją puścił, ostatni raz muskając moje usta.
- Prostownica- mruknął z cwanym uśmieszkiem. Takim mega, mega seksownym uśmieszkiem.. Czekaj. Co?
Popchnęłam go lekko, a on stawiając lekki opór, ostatecznie wyszedł z łazienki, bardzo powoli zamykając za sobą drzwi.
Głośno wypuściłam powietrze i skupiłam się na prostownicy.
Louis jest moim zadaniem, niczym więcej. To moje pierwsze tego typu zlecenie, ale nawet całkiem fajne. Pomijając negatywy.
Powinnam napisać książkę. "Jak umówić się z Louis'em Tomlinson'em: Krok po kroku.". Zrobiłaby furorę.
Ale szczerze wydaje mi się, że Louis nie jest tym typem chłopaka, z którym można stworzyć poważny związek. Harry- to co innego. Pomijając tę jego głupią propozycję. Na bank naczytał się o Christianie Grey'u. Swoją drogą mam chyba zepsutą wyobraźnię, bo nie robi na mnie wrażenia. Nie takie, jakie powinien. Nie wygląda mi na boga seksu. Tak, zdecydowanie muszę udać się z moją wyobraźnią do naprawy.
O, skończyłam.
Drugi raz dzisiaj porządnie umyłam zęby.
Jak to się dzieje, że od razu po prostowaniu włosów te się plątają?! Tak też jeszcze raz je rozczesałam. Przejechałam tuszem po rzęsach i pozostało mi jeszcze założenie tej ślicznej sukienki. Jest naprawdę śliczna.
I trochę workowata, co irytuje facetów. A w tej chwili jedyną rzeczą, jakiej chciałam było zirytowanie Louis'a. Kiedy wyszłam z łazienki kątem oka nie spojrzałam na niego. Nie miałam ochoty. Ale wtedy przypomniał mi się nasz moment w łazience. Jak on to robi? Jest taki.. Taki.. Ugh! Aż się uśmiechnęłam.
- Nie możesz przestać o mnie myśleć jak widzę.
Ups?
- Akurat liczyłam, że już sobie poszedłeś.
Kłamstwo, kłamstwo, kłaaaamstwo.
- Uroczo wyglądasz klęcząc.
No proszę, przez niego będę uważana za bipolarną. Tak szybko potrafi zmienić moje nastawienie.
- Przestań.
Znalazłam!
Wstałam, trzymając w rękach moje ukochane szpileczki od Prady. Tak, to te, które dostałam od Harry'ego.
- Ładne. I nowe- uniósł brwi.
- Dostałam od Harry'ego.
- Hazza dał Ci buty? Pff..- parsknął kpiąco.- Stać go na coś więcej. Ale chyba nie powinienem być zazdrosny, hm?
- Jeśli nie przestaniesz patrzeć na mnie pod kątem erotycznym- o tak, powinieneś- skwitowałam i wyminęłam go. Z wieszaka zdjęłam torebkę i udałam się do przedpokoju. Tam na szafce założyłam buty i skórzaną kurtkę.
Byłam gotowa. Podobnie jak Louis, który zdążył już otworzyć drzwi.
Z szafki złapałam klucze i zamknęłam za nami drzwi. Chłopak poprowadził mnie do Audi R8.
Och, tak. Dobrze znałam ten samochód. Był jednym z najcudowniejszych autek, jakie widziałam. A to zaszczyt, bo nie jestem w stanie zapamiętać wielu nazw samochodów.
Przygryzłam nawet dolną wargę, ale szybko ją puściłam.
Pieprzone niskie zawieszenie. Zero gracji przy wsiadaniu. Może Louis nie zwrócił uwagi.
Zatrzymaliśmy się przy jakiejś naprawdę ładnej restauracji. Ojć. Dość eleganckiej restauracji. Nie chodzę do eleganckich restauracji!
Dostałam sms'a. Louis sięgnął po kurtkę z tyłu, a ja postanowiłam sprawdzić wiadomość.
Jak się okazało- był to jednak mail. I już wiedziałam od kogo.
Przełknęłam ślinę i szybko schowałam telefon powrotnie do torby. Wtedy Louis otworzył mi drzwi do auta i podał rękę. Najchętniej nie skorzystałabym z jego pomocy, ale przekonałam się, że faktycznie ciężko wychodzi się z samochodu o tak niskim zawieszeniu, na szpilkach.
Jednak kiedy chciałam puścić jego rękę, on wcale nie zamierzał tego zrobić.
- Idziemy na obiad. Jesteś ze mną. A ja chcę, żeby ludzie wiedzieli, kto jest moją dziewczyną.
Otworzyłam szerzej oczy i się zaśmiałam.
- Dziewczyną? Kto powiedział, że chcę być Twoją dziewczyną?
- Ja- skwitował pewny siebie i zamknął samochód, po czym pociągnął mnie za rękę do środka.
Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę. Jest taki arogancki i władczy.
Taki seksowny i pociągający, ale nie mogę się w nim zakochać przecież.
Nie mogę, prawda?
- Jesteś zła- stwierdził Louis.
Brawa dla Pana Z-opóźnionym-zapłonem Tomlinsona!
Nie odpowiedziałam. Zignorowałam go i poszłam do łazienki.
Wyciągnęłam prostownicę. Bez pukania do środka wszedł ON.
- Ja to w pełni rozumiem- kontynuował wywód, nie zwracając uwagi na moją otwartą z niedowierzania buzią.- Ale jak ja mam nie być zły? Tłumaczyłem Ci, żebyś się nie spóźniła, a Ty to zignorowałaś.
Nawet nie wiecie, w jakiej niezręcznej sytuacji postawiła mnie leżąca na szafce i nagrzewająca się prostownica. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
-Pomimo tego ciągle tu jestem, normalnie już dawno pojechałbym sam na ten obiad. Co Ty ze mną robisz?
Odwróciłam się, żeby mu wygarnąć, ale spotkałam jego ciepłe wargi napierające na moje. Złość odpłynęła w siną dal, a ja pragnęłam jego ust bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek.
Louis syknął, marszcząc brwi.
- Powinnaś przestać używać prostownicy- powiedział i znów zachłannie mnie pocałował.
- Obiad- powiedziałam gwałtownie, kiedy granica pomiędzy naszymi ciałami zniknęła na dobre.
Chłopak przygryzł dolną wargę, ale za chwilę ją puścił, ostatni raz muskając moje usta.
- Prostownica- mruknął z cwanym uśmieszkiem. Takim mega, mega seksownym uśmieszkiem.. Czekaj. Co?
Popchnęłam go lekko, a on stawiając lekki opór, ostatecznie wyszedł z łazienki, bardzo powoli zamykając za sobą drzwi.
Głośno wypuściłam powietrze i skupiłam się na prostownicy.
Louis jest moim zadaniem, niczym więcej. To moje pierwsze tego typu zlecenie, ale nawet całkiem fajne. Pomijając negatywy.
Powinnam napisać książkę. "Jak umówić się z Louis'em Tomlinson'em: Krok po kroku.". Zrobiłaby furorę.
Ale szczerze wydaje mi się, że Louis nie jest tym typem chłopaka, z którym można stworzyć poważny związek. Harry- to co innego. Pomijając tę jego głupią propozycję. Na bank naczytał się o Christianie Grey'u. Swoją drogą mam chyba zepsutą wyobraźnię, bo nie robi na mnie wrażenia. Nie takie, jakie powinien. Nie wygląda mi na boga seksu. Tak, zdecydowanie muszę udać się z moją wyobraźnią do naprawy.
O, skończyłam.
Drugi raz dzisiaj porządnie umyłam zęby.
Jak to się dzieje, że od razu po prostowaniu włosów te się plątają?! Tak też jeszcze raz je rozczesałam. Przejechałam tuszem po rzęsach i pozostało mi jeszcze założenie tej ślicznej sukienki. Jest naprawdę śliczna.
I trochę workowata, co irytuje facetów. A w tej chwili jedyną rzeczą, jakiej chciałam było zirytowanie Louis'a. Kiedy wyszłam z łazienki kątem oka nie spojrzałam na niego. Nie miałam ochoty. Ale wtedy przypomniał mi się nasz moment w łazience. Jak on to robi? Jest taki.. Taki.. Ugh! Aż się uśmiechnęłam.
- Nie możesz przestać o mnie myśleć jak widzę.
Ups?
- Akurat liczyłam, że już sobie poszedłeś.
Kłamstwo, kłamstwo, kłaaaamstwo.
- Uroczo wyglądasz klęcząc.
No proszę, przez niego będę uważana za bipolarną. Tak szybko potrafi zmienić moje nastawienie.
- Przestań.
Znalazłam!
Wstałam, trzymając w rękach moje ukochane szpileczki od Prady. Tak, to te, które dostałam od Harry'ego.
- Ładne. I nowe- uniósł brwi.
- Dostałam od Harry'ego.
- Hazza dał Ci buty? Pff..- parsknął kpiąco.- Stać go na coś więcej. Ale chyba nie powinienem być zazdrosny, hm?
- Jeśli nie przestaniesz patrzeć na mnie pod kątem erotycznym- o tak, powinieneś- skwitowałam i wyminęłam go. Z wieszaka zdjęłam torebkę i udałam się do przedpokoju. Tam na szafce założyłam buty i skórzaną kurtkę.
Byłam gotowa. Podobnie jak Louis, który zdążył już otworzyć drzwi.
Z szafki złapałam klucze i zamknęłam za nami drzwi. Chłopak poprowadził mnie do Audi R8.
Och, tak. Dobrze znałam ten samochód. Był jednym z najcudowniejszych autek, jakie widziałam. A to zaszczyt, bo nie jestem w stanie zapamiętać wielu nazw samochodów.
Przygryzłam nawet dolną wargę, ale szybko ją puściłam.
Pieprzone niskie zawieszenie. Zero gracji przy wsiadaniu. Może Louis nie zwrócił uwagi.
Zatrzymaliśmy się przy jakiejś naprawdę ładnej restauracji. Ojć. Dość eleganckiej restauracji. Nie chodzę do eleganckich restauracji!
Dostałam sms'a. Louis sięgnął po kurtkę z tyłu, a ja postanowiłam sprawdzić wiadomość.
Jak się okazało- był to jednak mail. I już wiedziałam od kogo.
Przełknęłam ślinę i szybko schowałam telefon powrotnie do torby. Wtedy Louis otworzył mi drzwi do auta i podał rękę. Najchętniej nie skorzystałabym z jego pomocy, ale przekonałam się, że faktycznie ciężko wychodzi się z samochodu o tak niskim zawieszeniu, na szpilkach.
Jednak kiedy chciałam puścić jego rękę, on wcale nie zamierzał tego zrobić.
- Idziemy na obiad. Jesteś ze mną. A ja chcę, żeby ludzie wiedzieli, kto jest moją dziewczyną.
Otworzyłam szerzej oczy i się zaśmiałam.
- Dziewczyną? Kto powiedział, że chcę być Twoją dziewczyną?
- Ja- skwitował pewny siebie i zamknął samochód, po czym pociągnął mnie za rękę do środka.
Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę. Jest taki arogancki i władczy.
Taki seksowny i pociągający, ale nie mogę się w nim zakochać przecież.
Nie mogę, prawda?